Holenderskie place budowy coraz częściej muszą zmagać się z przestępczością — od kradzieży surowców po gangi wymuszające haracze — donosi Telegraaf na podstawie badań przeprowadzonych przez firmę Bauwatch. Ponad połowa pracowników budowlanych wskazała, że w ciągu ostatniego roku przestępczość wzrosła.
„Narzędzia, miedź, stal, pompy wodne, paliwo — wszystko jest kradzione. Wszystko, co można wykorzystać w domu, jest atrakcyjne,” powiedział dyrektor Bauwatch, Stefan Witte, w rozmowie z gazetą. „Złodziej działający z przypadku zazwyczaj zabiera mniejsze rzeczy — to może być wiertarka czy taczka — ale widzimy też większe szkody, gdy na przykład skradziona zostaje cała partia stali przy pomocy kogoś z wewnątrz.”
Ponad 60 procent pracowników budowlanych przyznało, że oferowano im kiedyś kradzione towary. Według Wittego ma to związek z rosnącymi kosztami surowców. „Pompa ciepła czy drogi bojler to w podziemiu przestępczym od razu duże pieniądze. Każda firma budowlana ma z tym do czynienia.”
Place budowy stają się także celem wymuszeń. 44 procent firm budowlanych przyznało, że spotkało się z żądaniami zapłaty za ochronę. Połowa z nich zapłaciła — z obawy przed represjami lub czymś gorszym. „Wydawało się, że wymuszenia to głównie problem zagraniczny,” mówi Witte. „Nie spodziewałem się, że poziom wymuszeń będzie tak wysoki.” Wezwał do przeprowadzenia dalszych badań nad tym zjawiskiem na budowach, by ustalić, która gałąź zorganizowanej przestępczości się tym zajmuje.
Kilka lat temu bezpośrednie szkody spowodowane przestępczością na placach budowy szacowano na 250 milionów euro. Ale według Bauwatch rzeczywiste straty są znacznie wyższe. Około 23 procent projektów przekracza budżet z powodu przestępstw. „Straty są znacznie większe, jeśli prace budowlane muszą zostać wstrzymane, na przykład przez kradzież stali, co uniemożliwia dalszy postęp. Jeśli opóźnienie trwa od jednego do czterech tygodni, koszty idą w miliony,” powiedział Witte.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz