Kobieta ginie w Holandii co osiem dni. W 60 procentach przypadków sprawcą morderstwa jest jej partner lub były partner. Jak podaje Nieuwsuur, po dekadach spadków liczba feminicydów w kraju utrzymuje się na stałym poziomie w ostatnich dziesięciu latach.
W tym tygodniu 39-letnia Jouweela z Eindhoven została zastrzelona w Goudzie przez swojego byłego męża, Driekusa K. Odnalazł ją w schronisku dla kobiet, gdzie ukrywała się z ich dwójką dzieci. Zastrzelił ją na ulicy, na oczach dzieci, po czym uciekł z miejsca zdarzenia i popełnił samobójstwo.
K. był wcześniej skazany za próbę zabójstwa innej byłej partnerki. W zeszłym miesiącu został aresztowany za posiadanie broni oraz napaść na Jouweelę. Po dwóch tygodniach został zwolniony z aresztu.
W czwartek inna kobieta została zamordowana w „gwałtownym incydencie” w swoim domu w Vlijmen, w prowincji Noord-Brabant. Policja aresztowała 35-letniego mężczyznę z Uden. Okoliczności tej zbrodni nie są jeszcze znane.
Jouweela szukała ochrony – to duży krok, na który wiele kobiet w przemocowych związkach nie ma odwagi się zdecydować, powiedziała Nieuwsuur badaczka feminicydów, Marieke Liem. „W wielu przypadkach feminicydów władze i otoczenie nie zdają sobie sprawy ze skali problemów między kobietą a mężczyzną”. Liem podkreśla, że zanim kobieta zgłosi przemoc domową na policję, średnio dochodzi już do 33 incydentów.
Badania Liem nad feminicydami – czyli zabójstwami, w których motyw sprawcy związany jest z płcią ofiary – wykazały „kilka ważnych sygnałów ostrzegawczych”, jak powiedziała w programie. Mężczyźni, którzy mordują swoje partnerki, często mają za sobą historię gróźb samobójczych lub przemocy wobec zwierząt albo dzieci. Często występują także uzależnienia. Często też mężczyzna dąży do kontroli nad zachowaniem kobiety „z obawy przed utratą kontroli lub statusu”.
Do tego rodzaju przemocy domowej dochodzi zwykle stopniowo – powiedziała Liem. „Na przykład mężczyzna żąda, by żona wysyłała mu SMS-a co dziesięć minut ze zdjęciem otoczenia. To bardzo subtelny proces. Około 200 tysięcy Holendrów żyje w sytuacji tzw. intymnego terroru. Jeśli kobieta zbierze odwagę i zasoby, by zakończyć taki związek, może to prowadzić do prześladowania, a czasem – do morderstwa”.
Według Liem, uporczywie wysoka liczba feminicydów może mieć związek z emancypacją kobiet. „Niektórzy mężczyźni reagują na to próbą odzyskania dawnego podziału statusów. A jeśli nie mogą tego osiągnąć poprzez edukację czy dochody, czasem sięgają po przemoc”.
Liem zaznacza, że policja i pracownicy socjalni nie są w stanie sami rozwiązać problemu feminicydów. „Nie są w stanie objąć tym zjawiskiem całościowo. Odpowiedź leży po naszej stronie: musimy odważyć się mówić o przemocy domowej. Trzeba przełamać tabu. A mężczyźni muszą dać kobietom przestrzeń do rozwoju i przywiązywać mniejszą wagę do statusu w związku.”
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz