Zabicie wilka trudniejsze niż się wydaje

Władze mają trudności z odnalezieniem i zastrzeleniem tzw. „problematycznego wilka” w prowincji Utrecht, po tym jak w piątek prawdopodobnie pogryzł on 6-letniego chłopca bawiącego się w pobliżu Pyramide van Austerlitz. Jak podaje NOS, chłopiec został zaatakowany od tyłu, w okolicach ławki w lesie i odniósł obrażenia pleców wymagające leczenia szpitalnego. Trwają testy DNA, które mają potwierdzić, czy rzeczywiście chodziło o wilka.

Gmina Woudenberg pilnie zaapelowała do mieszkańców i turystów, aby do czasu zastrzelenia zwierzęcia nie wchodzili do lasu z dziećmi. Ostrzeżenie to już wywołało poważne skutki dla lokalnych przedsiębiorstw. Hugo van Kolfschoten, właściciel restauracji przy Pyramide van Austerlitz, powiedział, że liczba odwiedzających spadła o połowę. – „To bardzo bolesne i nieprzyjemne. Prowadzę działalność sezonową i jestem całkowicie zależny od tego okresu” – powiedział gazecie. – „To będzie ogromny cios finansowy”.

Licencja na odstrzał problematycznego wilka w Utrechcie obowiązuje od tygodnia. Inny wilk z parku Hoge Veluwe w Geldrii jest na liście odstrzałów już od maja. Żaden z nich nie został jeszcze zastrzelony. Myśliwi tłumaczą, że wilki są inteligentne i wyjątkowo trudne do wytropienia i zastrzelenia, szczególnie latem, kiedy roślinność jest gęsta. W przeciwieństwie do Szwecji, gdzie stosuje się duże zespoły łowieckie z psami i naganiaczami, holenderskie prawo wymaga, by myśliwy działał sam – poprzez podchodzenie lub czatowanie.

Nawet jeśli wilk zostanie zauważony, proces jego upolowania jest utrudniony z powodów prawnych i etycznych. Myśliwy musi najpierw jednoznacznie potwierdzić, że strzela do właściwego osobnika, rozpoznając go po unikalnym umaszczeniu. Musi również zbliżyć się na odległość 70–100 metrów, by oddać skuteczny, śmiertelny strzał. Zranienie wilka, by później go dobić, jest niezgodne z holenderską etyką łowiecką. Jeśli wilk pojawi się w towarzystwie swojej watahy, nie wolno strzelać w ogóle – z powodu ryzyka zranienia innych osobników.

Van Kolfschoten podkreślił, że atak nie miał miejsca na terenie jego obiektu, który pełen jest hałaśliwych atrakcji i znajduje się przy ruchliwej drodze. – „To odstrasza wilki” – powiedział NOS. – „Mam nadzieję, że sytuacja szybko się rozwiąże, ale znalezienie tego wilka nie jest łatwe. Po incydencie w zeszłym roku też straciliśmy klientów. To powinno było zostać załatwione wcześniej. To straszne” – dodał.